Polskie morderczynie Katarzyna Bonda
Witajcie
![]() |
Okładka: MUZA S.A. |
Pierwszy
raz o książce Katarzyny Bondy usłyszałam na zajęciach ze
współczesnych systemów resocjalizacji. Nie pamiętam już w jakim
kontekście prowadząca o niej wspomniała, jednak pod koniec tych
samych zajęć byłam szczęśliwą posiadaczką ebooka. Reportaż
pochłonął mnie do tego stopnia, że zapragnęłam własnego
papierowego egzemplarza. Na szczęście, nie musiałam zbytnio
kombinować i szukać go w księgarniach, gdyż z pomocą przyszła
mi któryś już raz Biedronka, a dokładniej jej promocja na książki
w formacie kieszonkowym. Muszę Wam powiedzieć, że ku mojemu
wielkiemu zdziwieniu „Polskie morderczynie” czytało mi się
przyjemniej w formacie pdf niż w tradycyjnym – w którym nie
odpowiadało mi wydanie. Nie jestem zwolenniczką zestawienia
ekologicznego papieru i czcionki użytej w tym wydruku. Osobno żadne
z nich nie sprawia mi problemu, jednak wspólnie bardzo męczą mój
wzrok. Jednakże, nie uważam tego za ogromny mankament z dwóch
powodów: po pierwsze, każdy ma własne preferencje wizualne, a po
drugie najważniejsza jest treść, która w obu wersjach jest taka
sama. Tyle tytułem przydługiego wstępu, teraz postaram się
przybliżyć Wam nieco samą książkę.
Na
nowe wydanie „Polskich morderczyń” składa się 14 historii.
Każda z nich opatrzona jest aktami sprawy, wywiadami oraz
aktualizacjami dalszych losów więźniarek (do roku 2012). Czytając
wywiady z przestępczyniami, a następnie konfrontując je z opisami
morderstw można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z dwiema
zupełnie różnymi osobami. Dysonans ten wynika z konstrukcji
książki. Autorka rozplanowała ją w taki sposób, aby czytelnik
najpierw poznał osadzoną, by dostrzegł w niej człowieka a dopiero
później zaznajomił się z jej kryminalną przeszłością. Sama
Bonda w żaden sposób nie ocenia swoich rozmówczyń, jedynie
zgodnie ze sztuką dziennikarską relacjonuje fakty. Jest
profesjonalna i do bólu skrupulatna, nie oszczędza czytelnikowi
szczegółów związanych ze zbrodniami jakich dopuściły się
skazane.
Życie
większości bohaterek przed popełnieniem morderstwa zdaje się być
zdecydowanie gorsze niż to które wiodą w więzieniu. Trzeba
bowiem podkreślić, że tylko mały procent z nich złamał artykuł
148 KK1
bez wyraźnego powodu, inne natomiast przez wiele lat żyły w
koszmarze bite i gwałcone. Można by powiedzieć, że żadna
okoliczność2
nie uprawnia do odebrania życia drugiemu człowiekowi, ale gdy
pomyślę o kobietach, które mężowie zaciągają do piwnicy by je
tam bezkarnie gwałcić czy torturować, jestem w stanie w pewnym
sensie zrozumieć ich motywy i z całego serca im współczuć. Nie
chcę i nie będę wprowadzać tutaj nadmiernej filozofii ani
streszczać Wam tych skądinąd smutnych ale prawdziwych historii.
Mam nadzieję, że udało mi się wzbudzić w Was na tyle emocji
byście sięgnęli po tę pozycję.
Ostatnia
cześć książki to wywiady, które autorka przeprowadziła z
ekspertami z różnych dziedzin. Wszystkie one dotyczą agresji
kobiet oraz ich życia w więzieniu. Uważam, że to zdecydowanie
najsłabszy fragment publikacji w którym na uwagę zasługuje
jedynie rozmowa z kierowniczką zakładu karnego dla kobiet w
Lublińcu, jest ona merytoryczna i zwyczajnie ciekawa.
Podsumowując,
reportaż Katarzyny Bondy to bardzo dobra książka. Spisana jest w
sposób rzetelny i nieuwłaczający jej bohaterkom, co ja osobiście
bardzo cenię w literaturze faktu. Autorka w doskonały sposób
ukazała jak cienka może być granica, którą należy przekroczyć
by dokonać zbrodni. Jedynym mankamentem są wcześniej wspomniane
wywiady z ekspertami, które moim zdaniem niewiele wnoszą, a
miejscami bywają nawet seksistowskie. Zdaję sobie sprawę, iż nie
jest to książka dla każdego, ale jeśli choć trochę Was nią
zaciekawiłam, sięgnijcie po tę pozycję, naprawdę warto.
2 Wykluczając
obronę konieczną art. 25 KK
Tags:
Literatura faktu
Recenzje
0 komentarze