Klasycznie o książkach: Sherlock Holmes i wampir z Sussex sir Artur Conan Doyle











Witam Was w nowym cyklu, który raz na jakiś czas będzie gościł na moim blogu. Cykl ten będzie skupiał w sobie posty na temat utworów zaliczających się do szeroko pojętej klasyki. Każdy post z tej serii będzie składał się z dwóch części: pierwszej biograficznej oraz drugiej zawierającej moje przemyślenia na temat danej książki. Wiem, iż nie jest to nowatorska formuła, aczkolwiek w moich wpisach dotychczas taka nie występowała. Mam nadzieję, że taka forma sprawi, iż nie tylko poznacie moją opinię na temat danej pozycji, ale dowiecie się czegoś, co być może będzie dla Was nowe.



O autorze 

Sir Artur Ignatius Conan Doyle urodził się 22 maja 1859 roku w Szkocji, a dokładniej w Edynburgu. Był trzecim z dziesięciorga dzieci państwa Doyle. Ukończył studia medyczne, jednak ostatecznie związał swe życie z pisarstwem.

Sir Artur uznawany jest za jednego z czołowych przedstawicieli nurtu powieści detektywistycznej. Najsłynniejszy bohater literacki Doyle'a – Sherlock Holmes wzorowany był na jego profesorze – opiekunie z lat studenckich doktorze medycyny Josephie Bellu – mężczyźnie słynącym z doskonałej umiejętności dedukcji. Według wielu teorii autor przemycił do świata przedstawionego również własne alter ego – doktora Johna Watsona.

Mimo, iż największe dzieła pisarza zaliczają się do gatunku powieści detektywistycznej, próbował on swoich sił również w powieściach historycznych, sensacyjno – naukowych, fantastycznych oraz niebeletrystycznych. Artur Conan Doyle wykazywał szczególne zainteresowanie spirytyzmem oraz dorobkiem starożytnych Greków.

Do najsłynniejszych dzieł autora zliczają się: Studium w szkarłacie oraz Pies Baskerwilów – oba traktują o przygodach Sherlocka Holmesa.
 
Sherlock Holmes i wampir z Sussex

Okładka: MUZA
O Sherlocku przypomniałam sobie w dość niekonwencjonalny sposób. Osoby, które częściej przebywają ze mną w jednym pomieszczeniu (to nieszczęście aktualnie przypadło w udziale mojemu chłopakowi – pozdrawiam Cię Paweł) wiedzą, że lubię oglądać jak inni grają w różne gry, w związku z czym zdarza mi się dość często oglądać gameplaye na YouTube. Właśnie tam znalazłam serię poświęconą Sherlockowi – gra była na tyle wciągająca, że poczułam, iż nadszedł czas, bym zapoznała się z literacką wersją kultowego detektywa w konsekwencji czego powstał ten post.

Sherlock Holmes i Wampir z Sussex to zapis spraw prowadzonych przez detektywa w latach 1882 - 1890. Wszystkie przypadki opisane zostały z perspektywy przyjaciela głównego bohatera, dra Watsona. Prowadzi on swoisty dziennik, w którym skrupulatnie zapisuje przebieg rozwiązanych przez Holmesa zagadek. Wszystkie one są nietuzinkowe i jak sam twierdzi, warte uwagi czytelnika. Mnie szczególnie do gustu przypadły dwie: Wampir z Hrabstwa Sussex (The Adventure of the Sussex Vampire) oraz o Wstążce w cętki (The Adventure of the speckled band), by przypadkiem nie zdradzić niczego istotnego, nie będę nawet próbować przybliżać Wam treści tych opowiadań (liczę na to, że wasza ciekawość zwycięży i sami do nich zajrzycie). Mogę Wam jednak z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż jeszcze nigdy nie spotkałam się z podobnymi pomysłami na zagadkę. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że w tak krótkiej formie jaką jest opowiadanie, można do tego stopnia przykuć uwagę czytelnika i sprawić by, zaczął on prowadzić własne dociekania.

Doyle stworzył scenerie, przy których nie można przejść obojętnie. Klimat wiktoriańskiego Londynu i prowincji sprawia, że za każdym razem z chęcią wracamy do opowieści chcąc zgłębiać kolejne mroczne sekrety tych miejsc i ich mieszkańców.

Najciekawszym zabiegiem zastosowanym przez autora jest pewnego rodzaju odwrócenie narracji. We współczesnych, znanych mi powieściach detektywistycznych zazwyczaj podążamy za tokiem rozumowania śledczych, u Doyle'a natomiast, jesteśmy jedynie obserwatorami, biernie oczekującymi na rozwiązanie zagadki. W moim odczuciu zabieg ten miał podkreślić doskonałą umiejętność dedukcji Holmesa. Jak?

Poprowadzenie narracji z perspektywy, niestety mało domyślnego doktora Watsona sprawia, że jesteśmy pod jeszcze większym wrażeniem umiejętności głównego bohatera, który potrafi wychwycić pozornie niezwiązane ze sobą fakty. Czemu ma nam imponować postać Holmesa? Ponieważ my również je znamy, jednak nie jesteśmy w stanie sami przeprowadzić odpowiedniego wywodu logicznego z uwagi na niewprawne oko lekarza, któremu umykają kluczowe dla rozwiązania sprawy elementy. Moim zdaniem autor w tym zabiegu odnalazł doskonały sposób na ciągłe zaskakiwanie czytelnika.

Po przeczytaniu tej pozycji zrozumiałam fenomen Sherlocka i miejsce jakie zajmuje on w dzisiejszej kulturze. Jestem pod wrażeniem kunsztu Doyle'a, który dzięki swoim nietuzinkowym pomysłom potrafił zjednać sobie rzesze fanów, nie tylko w czasach sobie współczesnych ale również wiele lat po śmierci. W jego opowiadaniach jest coś ponadczasowego – zło, które zawsze pochodzi od ludzi, ich emocji, uczuć czy nieczystych intencji. Pisząc swoje opowiadania autor nie kierował się moralną sprawiedliwością, był realistą uznającym „instytucję” mniejszego zła, zdawał sobie również sprawę z tego, że niektóre zbrodnie nie doczekają się swojej kary. Jeżeli chcecie wiedzieć po czym to wywnioskowałam zapraszam Was do lektury – ja na pewno wrócę jeszcze do twórczości Doyle'a, w której jak na razie nie doszukałam się większych wad.


Marta

Share:

0 komentarze